Sądy po wirusie – informatyka sposobem na ratunek lub… klęskę (2)
Większość pism procesowych wypełniają treści nieistotne lub rozdęte, a trzeba się do nich odnieść.
Tak powstaje drugi problem – dopóki nie znamy formy akt elektronicznych, pisma wniesione muszą zostać wydrukowane wraz z załącznikami i założone akta papierowe, czyli tradycyjne. Problem nietrudny do rozwiązania, jeżeli ustalimy zasady sporządzania uwierzytelnionych elektronicznie kopii, analogicznie do uwierzytelniania ręcznie odpisów dokumentów składanych przez profesjonalnych pełnomocników.
I problem ostatni, czyli objętość pism – już w tej chwili w niektórych sprawach (zwłaszcza gospodarczych) akta liczą po kilka do kilkudziesięciu tomów. To zaś oznacza od kilkuset do kilku, a nawet kilkunastu tysięcy stron.
Większość sędziów rozpatrujących takie sprawy zgodnie przyznaje, że przytłaczająca większość tych materiałów jest składana na wszelki wypadek, z ostrożności i z obawy przed skutkami tzw. prekluzji dowodowej. Kiedy pozew trzeba wydrukować, a załączniki skopiować i dołączyć – działają jeszcze jakieś naturalne ograniczenia ich objętości.
Gdyby forma elektroniczna miała zastąpić papierowe pozwy, wszelkie ograniczenia ustąpią i zapanuje wolność spamowania w pismach sądowych. Dlatego brak ograniczenia w objętości pism wnoszonych elektronicznie dobije sądy pracą polegającą na drukowaniu przesłanych plików, a potem kompletowaniu z nich akt sprawy. Jest też druga przesłanka dla ograniczenia objętości pism wnoszonych elektronicznie:...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta